Rok 2021 i...powtórka z rozrywki. Dopiero co robiłam „normalne” wesele u Malwiny i Szymona, a już COVID znów dał o sobie znać i...kolejne obostrzenia! Ponownie pojawił się zakaz organizowania dużych imprez, od razu moje pary, które z 2020 roku przełożyły ślub zaczęły się stresować czy w tym roku uda się powiedzieć im sakramentalne TAK.

Inaczej było z Moniką i Pawłem, którzy od samego początku wiedzieli, że nie chcą już przekładać po raz drugi swojego ślubu. Pierwszy termin z roku 2020 wprawdzie przepadł, ale maj 2021 należał do nich! Już od samych przygotowań czuć było atmosferę poruszenia i podekscytowania, bo ich wesele miało się odbyć w...domu! Domu dziadków Moniki, w którym spędziła większość swojego dzieciństwa i lat młodzieńczych. Cudownie było poznać jej słynną wśród znajomych babcię, przywitać się z dziadkiem i poczuć klimat jak za dawnych, najlepszych lat, które spędzało się u swoich dziadków. Dom pełen był pamiątek, zdjęć Moniki i jej sióstr, w kuchni pachniało domowymi potrawami weselnymi i panowała bardzo luźna atmosfera. Nikomu się nigdzie nie spieszyło, każdy spokojnie podchodził do swoich zadań.

Ślub odbył się w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Starachowicach – po raz kolejny miałam przyjemność fotografowania w swojej rodzinnej parafii, co zawsze jest dla mnie wzruszające. Wśród gości byli też przyjaciele i znajomi Młodej Pary, którzy z powodu obostrzeń nie mogli bawić się z Młodymi na ich przyjęciu weselnym, na którym była jedynie najbliższa rodzina i świadkowie.

A jak wygląda wesele w domu? Cudownie! Wyjątkowe wnętrza domu dziadków Moniki, dobra muzyka, najbliżsi wokół – tyle wystarczy, by ten dzień był wyjątkowy. Nie zabrakło pierwszego tańca, toastów, pysznego jedzenia, miejsca na weselną zabawę. Był to dla mnie jeden z ciekawszych ślubów, które przyszło mi fotografować w czasach pandemii.

Na plener ślubny zaprosiłam Monikę i Pawła do...Wrocławia! Udało nam się spotkać w Boże Ciało, pogoda też nam dopisała. Można nawet powiedzieć, że było za gorąco!Ale daliśmy radę. Na miejsce sesji wybraliśmy okolice Wrocławia: jezioro Mietkowskie z wielką tamą oraz kamieniołom niedaleko Sobotki, który zaskoczył nas niezwykłym jeziorem o lazurowej wodzie. Nie zabrakło również polany z widokiem na Śnieżkę! Temperatura była jednak tak wysoka, że na więcej miejsc nie było już energii, ale za to, po południu wybraliśmy się całą trójką na zwiedzanie Wrocławia. Mogłam pokazać mojej Parze ulubione miejsca. Było warto!

zapytaj o wolny termin

do początku