Październikowe słońce rozepchało się na jasnoniebieskim niebie. Powietrze było rześkie. Zauważyłam, że od kilku sezonów łatwiej o ładną pogodę jesienią niż wiosną czy latem. Tak samo było w dniu ślubu Agaty i Kamila. Przygotowania i wesele odbyły się w Mieszku i Jagience.

Agata i Kamil są kolejną parą, która z powodu pandemii musiała przełożyć swój ślub. Obojgu zależało na dużej imprezie, ze wszystkimi ważnymi osobami. Nie chcieli się ograniczać. I powiem Ci jedno – warto było spotkać się z nimi rok później niż to było w pierwotnych planach!

Przygotowania i wesele były w cudownym miejscu: Mieszku i Jagience – które zachwycało nie tylko klimatycznymi wnętrzami, ale też pięknym ogrodem oraz szklarnią, w której latem odbywały się przyjęcia weselne. Gdy przyjechałam na przygotowania, wśród młodych i rodziców panował luz. Wszyscy szykowali się bez pośpiechu i zbędnej pompy. Dzięki temu mogłam spokojnie zobaczyć cały budynek i przywitać się z...owcami, które wypasały się na terenie lokalu.

Ślub odbywał się w bardzo interesującym miejscu nieopodal Mieszka i Jagienki. Para miała się zobaczyć dopiero w kościele, więc do Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach Kamil pojechał pierwszy. Kościół zrobił na mnie ogromne wrażenie. Niewielka świątynia, z pięknymi witrażami w kształcie trójkątów oraz drewniany, rzeźbiony ołtarz oraz mnóstwo drewnianych ornamentów zachwycił mnie tak, że zaniemówiłam. Cały budynek był na planie wielokąta więc z różnego kąta można było obserwować przysięgę Młodych.

Wesele – to była petarda! Mnóstwo znajomych Agaty i Kamila, dobra orkiestra, radość z bycia razem oraz bardzo aktywni tanecznie rodzice jednego i drugiego zagwarantowały imprezę nie z tej ziemi! Udało mi się również namówić Młodą Parę na krótki plener we wspomnianej już szklarni, w której pomarańczowe światło robiło klimat. Noc, tak samo jak dzień, była piękna i bezchmurna. Z łatwością mogłam złapać rozgwieżdżone niebo. Wyjeżdżałam z tego wesela naładowana pozytywną energią, dawno nie byłam na tak intensywnym weselu, na którym wszyscy z radością celebrują najważniejszy dzień w życiu Agaty i Kamila.

Z plenerem były niezłe przygody, ponieważ do ostatniej chwili nie było wiadomo, gdzie się spotkamy. Miejsca, które proponowałam były ok, ale to nie było to. Również propozycje Młodych finalnie okazywały się nie do końca trafionym pomysłem. A do naszego kolejnego spotkania było coraz mniej czasu! Ostatecznie Agata i Kamil wybrali schronisko....., a właściwie piękne plenery wokół niego. W tym miejscu byłam po raz pierwszy, ale widoki naprawdę były zachwycające. Zresztą zobacz sama/sam!

Udało nam się wejść nieco wyżej na ogromne polany, na których nie było drzew – roztaczał się z nich nie dający opisać się widok. Tak samo jak w dniu ślubu, również tym razem pogoda nas nie zawiodła i mogłam fotografować ich miłość na tle totalnie jesiennych gór. Jednak to było pierwsze miejsce, do którego dotarliśmy. Drugim było niewielkie miasteczko położone nieopodal – udało nam się zrobić zdjęcia w parku, w którym rosły strzeliste drzewa oraz na terenie samego miasteczka. Idealnie trafiliśmy w złotą godzinę, gdzie słońce odbijało się od kolorowych elewacji i błyszczących dróg. Było to jeden z moich najlepszych plenerów ślubnych, jakie miałam okazję robić!

zapytaj o wolny termin

do początku