fbpx

Paulina i Marcin

Rzepin Pierwszy/Szydłowiec, 04.09.2021
Wrzesień. Piękny słoneczny dzień. Ci, co wybrali sobie porę jesienną na swoje wesele – w tym roku wygrali. Pogoda jest znacznie lepsza niż w maju, czerwcu czy lipcu. Niebo jest totalnie niebieskie i kusi – kusi by wyjść z domu i udać się na długą wycieczkę. Koncertowe wesele w Szydłowcu Pauliny i Marcina było najintensywniejszą i najbardziej zaskakującą “wycieczką” na jaką tego dnia mogłam się wybrać.

 

Ślub w olśniewającym słońcu

Nie przesadzę, pisząc, że był to najcieplejszy dzień weselny, w którym w tym roku miałam okazję fotografować. Starachowickie przygotowania Marcina, przebiegły wyjątkowo sprawnie i już po niecałej godzinie byłam w Rzepinie Pierwszym – rodzinnej miejscowości Pauliny. Pannie Młodej pomagały w przygotowaniach, prócz świadkowej, dwie siostry.

Nie wiem czy wiecie, ale wybór świadków to nie jest takie oczywiste i proste zadanie. Świadkowie mają określone role i mogą być wspaniałym wsparciem dla młodych. Trzeba tylko umiejętnie ich wybrać. Patrząc na Anię, starszą Pauliny a wcześniej Kubę, którego poznałam u Marcina, byłam pewna, że wybrali dobrze.

Ślub odbył się w parafii Chrystusa Odkupiciela w Rzepinie. Był to cudowny, niewielki kościół z pięknymi witrażami. Siłą tego miejsca było również światło, które idealnie grało i oświetlało młodą parę – zdjęcia same się robiły! Mszę poprowadził ksiądz Karol, którego miałam już okazję poznać podczas ślubu Kasi i Sebastiana.

 

Koncertowe wesele w Szydłowcu

“Lodownia” – dom weselny, w którym odbyło się przyjęcie Pauliny i Marcina to miejsce doskonale mi znane. Moja siostra miała tam wesele, rodzice niejednokrotnie organizowali różnego typu spotkania towarzyskie. Przepiękny ogród jest dopełnieniem naprawdę dużego budynku, w którym może się zmieścić ponad 200 osób. Za salą weselną znajdują się ruiny Starej Lodowni, która należała dawnego szydłowieckiego browaru Stumpfów i Engemanów i pełniła rolę piwnic do składowania różnych produktów spożywczych. Została zbudowana z piaskowca ok. 300 lat temu.

Niestety,  z powodu dość późnej godziny ślubu i odległości między kościołem a salą weselną, goście nie nacieszyli się ogrodem, ponieważ  szybko zrobiło się ciemno. Mogli się za to wykazać na parkiecie i uwierzcie mi…dali z siebie wszystko! Rzadko się też zdarza by zespół miał takie koncertowe światła a nie lasery. Zmieniające kolor reflektory były dla mnie strzałem w dziesiątkę – mogłam bawić się światłem, łapać odpowiednie momenty, wykorzystywać punktowość, którą mi dawały.Dzięki temu powstały kadry niemalże koncertowe, a nawet teatralne.

Koncertowe wesele w Szydłowcu to jedno z tych spotkań, z których czerpiesz energię od pełnych radości i beztroski świetnie bawiących się ludzi. Wracałam do domu o wiele później niż zwykle, ale byłam  pełna intensywnych kolorów i lekkości po tym wrześniowym spotkaniu z Pauliną i Marcinem.

Zobacz również:

Kalina i Wojtek

Kalina i Wojtek