Autoportrety, czyli autorska sesja kobieca

Czy to możliwe? Od mojej autorskiej sejsi kobiecej minęło już pare miesięcy, a ja wciąż jestem zaskoczona efektami spotkania z samą sobą. Bycie w centrum wszechświata, ale przede wszystkim własnej rzeczywistości nie jest codziennością. I myślę, że się ze mną zgodzisz, że bardzo często pamiętamy o wszystkich dookoła, ale o sobie jakoś taki dziwnie zapominamy. W moim urodzinowym miesiącu, maju, postanowiłam spędzić jeden dzień totalnie tylko z sobą. O sesji wiedziała jedynie moja wspaniała makijażystka i fryzjerka Basia. Zrobiłam to dla siebie, a efektami z bliskimi podzieliłam się dopiero po...Dziś dzielę się z Tobą. Zobacz, jak wypadła moja autorska sesja fotograficzna.

I stało się! Uwierz mi, do własnej sesji kobiecej zbierałam się ostatnie 2-3 lata. Odkąd zaczęłam tę niezwykłą fotograficzną drogę zatrzymywania w kadrach indywidualne historie wyjątkowych Kobiet i Mężczyzn, co jakiś czas pojawiała się w głowie myśl: "a co ze mną i moją sesją?". Czy moja autorska sesja kobieca będzie tak samo dobra?

Oczywiście - jak to najczęściej bywa - szewc bez butów chodzi! Do własnej sesji zbierałam się naprawdę bardzo długo. Na początku pomyślałam, że "oddam się" w ręce innego fotografa, ale ten pomysł po jakimś czasie zmienił się w...wyzwanie! Może warto samej sobie zrobić zdjęcia i nie tylko zobaczyć jak widzi mnie mój własny aparat, z którym pracuję na co dzień, ale też sprawdzić czy potrafię. Potrafię wydobyć z siebie TO COŚ, co widzę u swoich Bohaterów i Bohaterek.

Dlatego w maju, moim urodzinowym miesiącu, postanowiłam sprawdzić. I się zaczęło....

Zanim stanęłam przed obiektywem ulubionego Nikona Z6, to oddałam się w ręce jedynej i najlepszej Basi Łapińskiej, bo o ile zdjęcia mogę sobie sama zrobić, to profesjonalnego makijażu i idealnej fryzury już nie. W tym temacie totalnie zaufałam Basi i się nie zawiodłam. Wydobyła ze mnie to co najpiękniejsze, podkreśliła moją kobiecość i jednocześnie wyjątkowość. Efekt, którym do tej pory zachwycałam się u innych, teraz dostrzegałam u siebie, na sobie! Byłam zachwycona!

Spotkanie z Basią trwało ponad 2 godziny, gdy wróciłam do domu...przygoda się zaczęła.

Zdecydowałam się na sesję kobiecą w swoich czterech kątach, ponieważ mogłam dowolnie zarządzać czasem. Gdybym chciała zrobić sesję w studiu, tak jak robię to zazwyczaj, musiałabym wynająć przestrzeń na więcej niż 3 godziny.

Zdjęcia robiłam cały dzień. Od godziny 12.00 do 21 z małą przerwą na obiad i spacer z Lunką. Chciałam dać sobie czas, nigdzie nie gonić, dopracować kadry. Być "tu i teraz", zobaczyć kim się staje, wiedząc, że zaraz zapiszę się na fotograficznej karcie. Mój obraz - nieprzetworzony, surowy, bez obróbki. Jedynie ja i aparat. Ja jako modelka i ja jako fotografka. A przede wszystkim JA jako kobieta.

Długo dojrzewałam do tej decyzji by zrobić sobie zdjęcia. No bo jak to? Samej sobie? Sesję i to jeszcze kobiecą?

Doskonale rozumiem wątpliwości i rozterki osób, które wciąż nie potrafią zdecydować się na taką sesję. By się to udało potrzeba przede wszystkim akceptacji siebie i gotowości. Gotowości do przytulenia siebie samej/samego siebie. Tak, wiem jak to brzmi. Ale bez tego nawet najlepsza makijażystka, unikalne studio czy najdroższe stroje nie pomogą w akceptacji siebie samej na stworzonych przez fotografa zdjęciach.

Rozumiem ten proces i cieszę się, że przez niego przeszłam. Patrzenie na siebie na zrobionych kadrach i przyjmowanie tego, kim się jest "na zewnątrz" to jedna z najpiękniejszych form miłości własnej.

zapytaj o wolny termin

sesje indywidualne

do góry